środa, 24 lipca 2013

Sixty one

Hello!
Okazało się, że jednak to 'złe samopoczucie' - było jakimś wirusem. W poniedziałek byłam u lekarza i dostałam syrop, który ma straaaaasznie ostro żółty kolor! Nie wiem co w nim jest, że tak wygląda :P.
A co do urodzin - to już pojutrze! A jutro jak pisałam w ostatnim poście przyjeżdżają znajomi, którzy nie mogą przyjechać w niedzielę. U nas w rodzinie od jakiegoś czasu mamy taki 'zwyczaj', że prezenty na urodziny dajemy sobie w wigilię urodzin wieczorem :). Jutro też tak będzie. A i tak w piątek rano wszyscy będą w pracy, ale mama przyjedzie już przed południem. A potem (po południu) jedziemy (ja, Agata i Mateusz) do psiego fryzjera, żeby podciąć Nex trochę sierść, bo wygląda jak jamnik :P.
Ohh... przez tą chorobę nie porobiłam zdjęć, więc wstawię kilka tych starych, których nie było nigdy na blogu :)
Ciasto czekoladowe - było już ale to inne 'ujęcie' :D
Piękna 'osłonka kaktusiarka' z Pepco :)
Wafle z karmelem - pychaaaaa. Nawet bez herbaty, czy kawy :)
Wakacje płyną, wiem - to straszne, ale to już prawie połowa!!! Łee... dlaczeeeego? Jak teraz już się będę całkiem dobrze czuła po chorobie (bo teraz jeszcze tak nie jest) to muszę ten miesiąc wykorzystać. Najpierw wyjeżdżamy z rodzicami i wracamy siedemnastego, więc połowę miesiąca już mam, a potem na sam koniec wakacji - jeśli w poniedziałek będzie super na nocowaniu, to chyba to powtórzę! (jakie nocowanie? patrz: poprzedni post). Cieszę się, że dziewczyny przyjadą :)

Następny post może być w poniedziałek - z dziewczynami, albo w środę lub czwartek przed wyjazdem. Może uda mi się napisać jeszcze wcześniej? Zobaczymy :) Papa :*.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz