niedziela, 29 września 2013

Seventy

Cześć!
Wiem, że nie pisałam, ale gdy tylko miałam czas, wcale nie miałam weny do pisania. A poza tym wyładował się aparat, a ładowarki nie ma! Bo oczywiście kto by pomyślał, że będzie w pokrowcu na tenże aparat! Ale Agata pomyślała i znalazła i w końcu zdjęcia są :P.
Wczoraj moich rodziców nie było w domu praktycznie cały dzień, Mateusz był  Katowicach, więc postanowiłyśmy z Agatą, że zrobimy 'bananofee' - było ono też w TU. Tak sobie wymyśliłyśmy, że żeby nie męczyć się z żelatyną, zamiast zwykłej śmietany damy taką gotową - okej. Zrobiłyśmy wszystko ładnie, ozdobiłyśmy bitą śmietaną i wstawiłyśmy do lodówki. Jakiś czas później chciałam zobaczyć, co tam słychać u naszego ciasta - WOOOOODA! Właśnie tak. Śmietana cała się rozpłynęła, potem już nawet było widać banany :D. Wieczorem, gdy przyjechali rodzice otworzyłyśmy tą 'obręcz' z blaszki. Trochę spłynęło, część została i jedliśmy to prosto z tortownicy :P. Nawet dobre... Zdjęcia nie pokażę, bo nie wyglądało ono przepięknie, dlatego wstawię te, z posta, w którym wyszło :D...
                  
Dobra, to tyle o cieście :P...
Jak pisało w bocznym pasku 'O mnie' interesuję się również modą. Dlatego też od jakiegoś 1,5 roku kupuję sobie magazyn Avanti. Oczywiście nie mam każdego numeru, ale trochę tego jest, więc postanowiłam dzisiaj wszystkie je zebrać i potem włożę je do jednego pudełka :). (na zdjęciu nie ma wszystkich, bo jeszcze każdego nie znalazłam)

Nie wiem, ale chyba Wam jeszcze nie pokazywałam żadnego zdjęcia mojej wsi :P. To jest widok z balkonu (trochę przybliżony) :)
Yyyy... niewyraźne :/

A tu jeszcze dam zapowiedź jednego z następnych postów. Jest to pokój mojej siostry - Agaty. Jeszcze nie jest całkiem skończony więc... proszę:



Okej, to będzie tyle na dziś, lecę na obiad!!!

piątek, 13 września 2013

Sixty nine

Cześć!
Przepraszam (znowu), że nie pisałam, ale od niedzieli jestem - chora. Po raz następny :(. Tak na prawdę to tylko gorączka, ale jak jest powyżej 38*C (a najwięcej miałam 38,5*C chyba), to jestem strasznie zmęczona i boli mnie głowa i nogi :/. Temperatura spada mi tylko po tabletce, ale jest już trochę lepiej. Przed wczoraj i dzisiaj musiałam jechać na badanie krwi, ale mam nadzieję, że już nie więcej, bo nie przepadam za tym...
No, i przez tą chorobę nie było mnie calutki tydzień w szkole. Wczoraj Agata podawała mi zadanie przez 20 minut :P. I podali wreszcie plan. I nie zadowala mnie jakoś bardzo, bo codziennie mam siedem lekcji oprócz śród, kiedy mam pięć. Więc tak, łącznie z muzyczną mam: w poniedziałek: 11, wtorek: 7, środa: 5, czwartek: 10, piątek: 10. Fajnie, co nie? No, ale trzeba się z tym pogodzić, a nie ciągle tylko marudzić :P. 
Dzisiaj po badaniu weszłam z mamą do sklepu gdzie kupiłam sobie... kolorowe samoprzylepne karteczki :p i w kiosku - Avanti :). A mama kupiła sobie 'Moje mieszkanie' i koszyk, żeby powkładać gdzieś te 'Moje mieszkania', bo mamy już ich sporą kolekcję :). I tak sobie przed chwilą siedziałam i oglądałam :).
To właśnie ten koszyk :). Oczywiście, będzie pełny, bo nie zdążyłyśmy przełożyć, te są tylko tak 'do sprawdzenia' :P.

Niedawno miała urodziny Agata (tym razem siostra :D) i mama zrobiła pyszny tort miętowy. Bardzo podobało mi się jak mama go ozdobiła. Zobaczcie sami:
Dobra, to ja uciekam i robię dalej matematykę (wczoraj siedziałam 1,5 godziny nad trzema zadaniami :/). Paaa...

wtorek, 3 września 2013

Sixty eight

Witajcie po raz drugi!
Dobra. Jak była przerwa dwumiesięczna, to dlaczego nie może być przerwy do godzinnej? Więc dlatego piszę do Was godzinę po dodaniu ostatniego posta :). A dlaczego piszę? Bo muszę Wam pokazać zdjęcia z Torunia, gdzie byliśmy, wracając z rekolekcji. Czemu zdjęcia, które powinny być tu tydzień temu będą dopiero teraz? Bo... tak na prawdę za każdym razem gdy pisałam posta - zapominałam o tym :D. A poza tym będzie tu parę zdjęć, więc lepiej poświęcić na to osobny wpis, niż wstawiać ich milion w jednym poście.
W Toruniu jest przepięknie. Niestety były to tylko ponad dwie godziny, bo nie mieliśmy za dużo czasu :(. Najpierw zjedliśmy pizzę, ponieważ byliśmy bardzo głodni. A następnie przeszliśmy obok Wisły. Było tam bardzo ładnie :). Jeden pan, pan Sebastian :P, który był z nami na rekolekcjach, powiedział, że w Toruniu jest świetna lodziarnia i że gałki lodów są wielkie. I nawet specjalnie jej nie szukaliśmy i idziemy - a tu ta lodziarnia! Na prawdę lody były przeogromne i przepyszne! Zjedliśmy je, i pochodziliśmy trochę jeszcze po toruńskich uliczkach. Muszę jeszcze kiedyś tam wrócić, bo nigdy chyba nie widziałam piękniejszych, kolorowych budynków, nie jadłam takich lodów i po prostu... było super!!! Teraz wstawię zdjęcia, bo musicie zobaczyć jak tam było pięknie!
Nasza pizza :)
Wisła.
Była tam ul. Piernikarska, ale nie wiem czemu nie jedliśmy pierników :D
Uwielbiam takie budynki!!!
A tu ja. Po raz pierwszy na blogu :).
A tu proszę - dwie gałki loda. Malutkie, nie??? OGROOOOMNE!!!
Ok, to do zobacznia!!! Może już nie dziś, ale niedługo!

Sixty seven

Cześć!!!
Dziś mieliśmy lekcje na dziewiątą. Lekcje? Nie, tak tego nazwać nie można. Po prostu siedzieliśmy w klasie z panią z muzyki i graliśmy w państwa i miasta... Potem my z Agatą zrezygnowałyśmy, bo po jakiejś 8, czy 10 rundzie robi się to nudne :/. I gadałyśmy, tańczyłyśmy, śmiałyśmy się i tak ciągle. Potem była długa przerwa, więc poszliśmy na dwór i znowu z Agu się wygłupiałyśmy :D. A po przerwie byliśmy jeszcze chwilę w klasie, grałam z chłopakami w warcaby (wygrałam!) i ... do domu. Teraz sobie siedzę, jem ciastko i piję herbatę, którą jak zwykle źle doprawiłam :/. Zawsze jest za dużo cytryny, albo za dużo cukru. Albo za słodka, albo za gorzka. Najlepszą herbatę robi moja mama :).
Zaczęłam wstawiać większe zdjęcia, teraz zabrałam się za ich przerabianie. Po prostu je pomniejszyłam i rozjaśniłam, ale mi się bardzo podoba, bo nigdy nie wiedziałam co zrobić, żeby zdjęcia były takie ładne i jasne!

Zobaczcie, w wakacje, gdy miałam ciągle czas wolny, bardzo rzadko pisałam posty. A teraz? Wczoraj pierwszy dzień szkoły - najdłuższy post na blogu, dzisiaj, pierwszy dzień nauki - znowu post. Chyba teraz mam po prostu więcej tematów, o których mogłabym napisać i staram się, żeby blog był ładniejszy. Myślę, że to w większości zależy od zdjęć, więc muszę właśnie je robić i przerabiać, aby były jasne, przejrzyste i po prostu ładne! Mam nadzieję, że może wtedy więcej osób wejdzie na mojego bloga :).

Dobra, dzisiaj na pewno dużo krótszy post, ale lepiej pisać mniej, niż więcej i nudno? No, mam nadzieję, że moje wpisy są choć trochę ciekawe ;). Więc, do zobaczenia!!!

poniedziałek, 2 września 2013

Sixty six

Heeeeej!
Dzisiaj, jak już wszyscy wiedzą zaczął się rok szkolny. Są tacy - którzy się cieszą, są też tacy, którzy niekoniecznie. Ja jestem pomiędzy :D. Cieszę się z tego, że spotkam znajomych, z którymi nie rozmawiałam, a nawet nie widziałam się przez te dwa miesiące. No, może jeśli chodzi o naukę, to podchodzę do niej z mniejszym entuzjazmem, ale jakoś postaram się żeby nie było tak źle. Ja oceny mam dobre, ale uczyć się nie lubię :P. 
W tym roku kończę dwie szkoły - podstawową i muzyczną. No, i już wiecie ile mam lat. I tak by się wydało :D. Czeka mnie test szóstoklasisty i egzaminy końcowe w szkole muzycznej. Bardziej boję się tego drugiego... Ale trzeba przez to przejść i już - przeżyjemy!
Teraz może trochę o apelu... O 9.00 była msza rozpoczynająca nowy rok szkolny. Później poszliśmy do szkoły, gdzie młodsze klasy przygotowały przedstawienie. Następnie nowa pani dyrektor (która jest również naszą wychowawczynią) omówiła sprawy organizacyjne i w sumie to był koniec. Klasy 1-3 poszły jeszcze do klas, a my - do domu. 
W domku trochę odpoczęłam (nie wiem po czym, ale okk), zjadłam obiadek i pojechałyśmy z mamą do muzycznej. Ja poszłam zająć miejsca, a mama umówiła lekcje gitary. Na apelu pani dyrektor mówiła tak jak i w normalnej szkole o sprawach organizacyjnych, czytała przydział uczniów do nauczycieli i tak dalej, i tak dalej... A potem byłyśmy z mamą w paru sklepach i wróciliśmy (bo jechał też Mateusz) do domu. Teraz przebrałam się i tak sobie siedzę :). 
Jutro mamy 'lekcje' (jeśli można tak to nazwać) na 9.00, przez trzy godziny. Będzie podawany plan, nie będzie żadnych takich prawdziwych lekcji. W tym roku mamy zmienioną klasę. Ta będzie większa. Tamta miała bibliotekę (dwa regały z książkami), ale prawie wcale tych książek nie wypożyczałam i trzeba było w niej sprzątać, to po co nam ona? :P
Muszę Wam pokazać dwie rzeczy: moje zeszyty, które miałam już pokazać w ostatnim poście, ale nie wgrałam tego zdjęcia na laptopa i... buty. Trampki, podobne do znanych chyba wszystkim "vansów". Tak sobie myślę... Po co kupować buty z ponad 200 zł, które mają po prostu karteczkę z napisem "vans", jeśli można kupić identyczne za 20 zł, tylko bez kartki??? Dobra, nie piszę już tyle, bo Was zanudzę, tylko wstawię zdjęcia :P


Tutaj są jeszcze baleriny, które też dzisiaj kupiłam :).
Przepraszam za moje żółte nogi ale to dlatego, że mam rajstopy i światło jest złe :/. Aha! I powiększyłam zdjęcia, bo wydaje mi się, że tak jest lepiej :).

Zamówiłam na stronie Pisane Miodem Shop bardzo fajny (mam nadzieję :D) sweterek w pasy. Nie umiem się doczekać, aż dojdzie. Ale wiem, że na pewno w tym tygodniu :). Jeśli będzie mi się podobał i pasował i będzie wszystko tak jak ma być (co jest prawie pewne), na pewno napiszę i polecę tą stronę na blogu :). Z Basią (bo ona prowadzi tą stronę) bardzo fajnie się rozmawia, jest miłą osobą. Myślę, że jeszcze będę zaglądać na jej bloga. 

Jejjjku! dość się dzisiaj rozpisałam! Jak nigdy :D. I dzisiaj pisałam posta najdłużej w swoim życiu :P. Ale to dobrze. Mam nadzieję, że uda mi się robić więcej takich 'porządniejszych' wpisów :). To chyba tyle na dziś, paaapa ;).

PeeS. Nie wiem czy zauważyliście, ale znowu zmieniłam wygląd bloga :). Nie zdziwcie się, jak niedługo znowu będzie inny :P