poniedziałek, 2 września 2013

Sixty six

Heeeeej!
Dzisiaj, jak już wszyscy wiedzą zaczął się rok szkolny. Są tacy - którzy się cieszą, są też tacy, którzy niekoniecznie. Ja jestem pomiędzy :D. Cieszę się z tego, że spotkam znajomych, z którymi nie rozmawiałam, a nawet nie widziałam się przez te dwa miesiące. No, może jeśli chodzi o naukę, to podchodzę do niej z mniejszym entuzjazmem, ale jakoś postaram się żeby nie było tak źle. Ja oceny mam dobre, ale uczyć się nie lubię :P. 
W tym roku kończę dwie szkoły - podstawową i muzyczną. No, i już wiecie ile mam lat. I tak by się wydało :D. Czeka mnie test szóstoklasisty i egzaminy końcowe w szkole muzycznej. Bardziej boję się tego drugiego... Ale trzeba przez to przejść i już - przeżyjemy!
Teraz może trochę o apelu... O 9.00 była msza rozpoczynająca nowy rok szkolny. Później poszliśmy do szkoły, gdzie młodsze klasy przygotowały przedstawienie. Następnie nowa pani dyrektor (która jest również naszą wychowawczynią) omówiła sprawy organizacyjne i w sumie to był koniec. Klasy 1-3 poszły jeszcze do klas, a my - do domu. 
W domku trochę odpoczęłam (nie wiem po czym, ale okk), zjadłam obiadek i pojechałyśmy z mamą do muzycznej. Ja poszłam zająć miejsca, a mama umówiła lekcje gitary. Na apelu pani dyrektor mówiła tak jak i w normalnej szkole o sprawach organizacyjnych, czytała przydział uczniów do nauczycieli i tak dalej, i tak dalej... A potem byłyśmy z mamą w paru sklepach i wróciliśmy (bo jechał też Mateusz) do domu. Teraz przebrałam się i tak sobie siedzę :). 
Jutro mamy 'lekcje' (jeśli można tak to nazwać) na 9.00, przez trzy godziny. Będzie podawany plan, nie będzie żadnych takich prawdziwych lekcji. W tym roku mamy zmienioną klasę. Ta będzie większa. Tamta miała bibliotekę (dwa regały z książkami), ale prawie wcale tych książek nie wypożyczałam i trzeba było w niej sprzątać, to po co nam ona? :P
Muszę Wam pokazać dwie rzeczy: moje zeszyty, które miałam już pokazać w ostatnim poście, ale nie wgrałam tego zdjęcia na laptopa i... buty. Trampki, podobne do znanych chyba wszystkim "vansów". Tak sobie myślę... Po co kupować buty z ponad 200 zł, które mają po prostu karteczkę z napisem "vans", jeśli można kupić identyczne za 20 zł, tylko bez kartki??? Dobra, nie piszę już tyle, bo Was zanudzę, tylko wstawię zdjęcia :P


Tutaj są jeszcze baleriny, które też dzisiaj kupiłam :).
Przepraszam za moje żółte nogi ale to dlatego, że mam rajstopy i światło jest złe :/. Aha! I powiększyłam zdjęcia, bo wydaje mi się, że tak jest lepiej :).

Zamówiłam na stronie Pisane Miodem Shop bardzo fajny (mam nadzieję :D) sweterek w pasy. Nie umiem się doczekać, aż dojdzie. Ale wiem, że na pewno w tym tygodniu :). Jeśli będzie mi się podobał i pasował i będzie wszystko tak jak ma być (co jest prawie pewne), na pewno napiszę i polecę tą stronę na blogu :). Z Basią (bo ona prowadzi tą stronę) bardzo fajnie się rozmawia, jest miłą osobą. Myślę, że jeszcze będę zaglądać na jej bloga. 

Jejjjku! dość się dzisiaj rozpisałam! Jak nigdy :D. I dzisiaj pisałam posta najdłużej w swoim życiu :P. Ale to dobrze. Mam nadzieję, że uda mi się robić więcej takich 'porządniejszych' wpisów :). To chyba tyle na dziś, paaapa ;).

PeeS. Nie wiem czy zauważyliście, ale znowu zmieniłam wygląd bloga :). Nie zdziwcie się, jak niedługo znowu będzie inny :P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz