czwartek, 18 kwietnia 2013

Forty eight

Hej!!!
Sorry, że nie pisałam, ale jak już wspominałam, w weekend nie było mnie w domu, a teraz jakoś nie miałam czasu. A więc zacznę od opisu weekendowego wyjazdu do Katowic :)
W sobotę musiałam wstać już o 6 rano (!), ale i tak obudziłam się chwilę przed budzikiem. Nexior od razu domagał się wypuszczenia, więc po raz pierwszy w życiu byłam z psem na dworze o 6.10 :D. Zjadłam sobie jakieś śniadanko, spakowałam się jeszcze do końca i około siódmej razem z Mateuszem (nie wiem czy pisałam, ale to mój brat) i Nexem wyjechaliśmy autem do Katowic. Oczywiście Nexee nie przepada za podróżami samochodowymi i przez pół drogi siedziała mi na kolanach :). Na miejscu przywitała nas Agata (siostra) i poszłyśmy do mieszkania. Rozpakowałam się, zjadłam następne śniadanie, a później wyszłyśmy z Nenką na jakiś większy obszar do porzucania frisbee. Zmęczona Nex została w mieszkaniu, a my z Agu pojechałyśmy tramwajem do Silesi. Kupiłam sobie bluzkę, a później poszłyśmy do KFC na coś, w stylu obiadu :). W Tesco kupiłyśmy herbatę, czekoladę, sok i pudełko lodów czekoladowych, w kiosku bilety na tramwaj i pojechałyśmy do mieszkania. Po powrocie zaparzyłyśmy sobie pyszną żurawinową herbatkę i oglądałyśmy sobie jedząc jeszcze lody, muffinki i czekoladę "Meridę waleczną". Potem trzeba było wyjść szybko z Nexem, bo coś tam zagrzmiało, a ona się boi burzy... Okazało się, że burzy nie było i poszłyśmy sobie dalej. Był to trochę śmieszny spacer, bo minęłyśmy na przykład Szkołę latania i jakieś inne dziwne rzeczy. Śmiałyśmy się z tego strasznie :D. Później, na 19.00 jechałyśmy do kościoła, na koncert zespołu TGD (Trzecia Godzina Dnia). Koncert zaczął się o 19.45 i trwał do ok. 22.00. Bardzo mi się podobało. Po koncercie, razem z koleżankami Agu, poszłyśmy wszystkie do Pizzy Hut na... pizzę i herbatkę. Po 'kolacji o 23.00' wróciłyśmy do mieszkania, wypuściłyśmy Nexiora i ja poszłam spać :). Następnego dnia plany ciągle się zmieniały, a więc tak... Rano zjadłyśmy sobie pyszne śniadanko, czyli: kabanoski z bułką :) i wyszłyśmy z Nexem na dwór, na 11.30 (chyba) miałyśmy iść na mszę, ale jednak poszłyśmy z Nex na spacer, taki dłuższy spacer. Przeszłyśmy po różnych mokrych górkach i dołkach, spotkałyśmy się z takim jednym dużym psem (nie pogryzły się, ale trochę się go przestraszyłyśmy). Na 13.00 miałyśmy iść na mszę (wiem, że to piszę już drugi raz), ale jak tylko wyszłyśmy z mieszkania, Nena zaczęła szczekać. A jak pewnie wiecie, pies nie może szczekać na cały blok, szczególnie kiedy obok w mieszkaniu jest małe dziecko :/. Więc musiałyśmy wrócić i znowu wyprowadzić Nexee, żeby ją mocno wybiegać. Więc stanęło na tym, że poszłyśmy później około 14.30 na obiad do koleżanki Agaty, a od razu po obiedzie do kościoła na mszę :D. Wróciłyśmy do mieszkania, coś tam jeszcze zrobiłyśmy i przyjechali po mnie i po Nexiora rodzice. I tak oto spędziłam weekend. Trochę się rozpisałam i nie wiem czy nie będzie Was to nudziło, ale kiedyś wejdę sobie na tego bloga i powiem 'Ojej, to tak spędziłam sobie weekend 13-14.04.2013r!!!' :P:P:P.
A teraz jeszcze szybko o wiośnie... Jest goooorąco!!! Obecnie jest ponad 26*C!!! No, i to tyle. Muszę lecieć!!! Papa :)

1 komentarz: